Ostateczna decyzja o wypadzie w
te strony zapadła na połowie maja, jednak na kilka dni przed samym wyjazdem
pojawiły się przeszkadzajki, które zmusiły mnie do małej zmiany planów. Po primo
nici z ogniska, pa wtaroje mniej keszy na trasie, a po trzecie… po trzeciego
chyba nie było.
Pogoda od samego początku niezbyt
chciała ze mną współpracować, a parkując przed wiatrakiem miałem przez chwilę
wrażenie, że złapał przymrozek. Poszukiwania skrzynki poszły szybciej, niż
przewidują wszelkie ustawy, więc szybkim krokiem podreptałem pod samą
konstrukcję. Z daleka bardziej przypomina wieżę ciśnień, niż ustrojstwo do
mielenia ziarna.
Dojazd od wiatraka do Radzynia
Chełmińskiego, to małe minuty, więc za chwilę kręciłem się wkoło ruin. Początki
krzyżackiej warowni sięgają drugiej połowy XIII wieku. Póki nie ukończono budowy
zamku w Malborku, była najpotężniejszą twierdzą w państwie krzyżackim. Dzisiaj,
choć w ruinie, nadal robi pieruńskie wrażenie swoim ogromem! Jak dla mnie,
bezapelacyjna topka zamków, które miałem do tej pory możliwość odwiedzić.
Z radzyńskim zamkiem związane jest
kilka legend i ciekawostek, a także Pan Samochodzik. Akcja jednej z książek
Nienackiego rozgrywa się w fikcyjnej wiosce Miłkokuk wzorowanej na Radzyniu
Chełmińskim.
Skarbu Templariuszy niestety nie
znalazłem, ale śladem Pana Samochodzika dotarłem kilka kilometrów dalej. Do
Okonina. Wieś otrzymała przywilej lokacyjny od krzyżackiego mistrza krajowego Konrada von Thierberga w 1280 roku, mieści się
w niej czternastowieczny kościół pw. św. Kosmy i Damiana.
Okonin początkowo
należał do komturstwa w oddalonym o kilka kilometrów Pokrzywnie. Chory bym był,
gdybym nie zajrzał i tam!
Ścieżka zaczyna się
obok bramy zamku średniego i przez chaszcze mniejsze i większe prowadzi do
reszty ruin. Zamek w Pokrzywnie, to jedna z najstarszych budowli krzyżackich,
powstał w miejscu drewniano-ziemnej fortyfikacji zwanej Górą Aniołów (Engelsberg, Mons Angelorum).
Kronikarz Piotr z
Dysburga podaje, że w 1239 roku mieszkali tam już rycerze zakonni, wzmianka o
pierwszym komturze Henryku Brabantusie pochodzi z 1278 roku. Prawdopodobnie za
jego czasów rozpoczęto budowę ceglanej twierdzy. Pokrzywno pełniło funkcję
komturstwa do śmierci Fryderyka von Zollerna w 1416 roku. Odtąd na zamku
przebywał jedynie zakon piwniczny zarządzający miejscowym browarem i
gospodarstwem rolnym.
Lustracja królewska z
1765 roku stwierdziła istnienie murowanych tuneli pełniących funkcję obronne.
Niestety ich położenie nie jest znane, za to mi udało się zajrzeć na chwilę w
inne podziemia. Czyżby lochy?
Poszukiwania kolejnej skrzynki dały
mierny efekt, za to miałem okazję zatrzymać się na chwilę pod obeliskiem
upamiętniającym zawarcie pokoju mełneńskiego w 1422 roku.
W samym Mełnie odwiedziłem jeszcze
cmentarz wojenny z IIWŚ. Chwali się, że lokalne władze dbają nie tylko o
porządek w tym miejscu, ale również nie skąpią na tablicach informacyjnych.
Zawsze warto poczytać i poznać kolejne fakty z historii!
Kolejnym „większym” celem miały być
ruiny dworu w Boguszewie. Pech chciał, że miejscowi specjaliści od bełtów
zaanektowali miejscówkę do swoich potrzeb i zmuszony byłem do odwrotu, by nie
dostać flaszką w łeb. Po drodze zahaczyłem tylko o małą stację, która
najwidoczniej zabłąkała się gdzieś w czasie i tkwi tak kilkadziesiąt lat
wstecz.
W Limży po raz kolejny miałem okazję
zapuścić się w podziemia, wybrałem jednak najgorszą z możliwych dróg i po szyję
brodziłem w pokrzywach (a wystarczyło wejść ścieżką od drugiej strony).
W okolicy dworu znajduje się niewielki
cmentarz należący do rodu von Dallwitz, dostęp do którego skutecznie utrudniały
mi zielone badyle.
Powoli zbliżałem się do celu
dzieńdzieckowej wyprawy, więc przyszła pora na perełkę, którą namierzyłem już
jakiś czas temu wertując internet. Trupel, nazwa wręcz idealna do miejsca, w
którym można znaleźć zapomnianą kaplicę.
Prawa do wsi zakupili w 1837 roku przybysze
z Anglii, bracia Albers. Rodowy cmentarz, usytuowany na planie w kształcie
liścia lipy, skrywa wspomnianą kaplicę z 1850 roku.
Warto przyjrzeć się detalom, zajrzeć
do środka i pokręcić się w poszukiwaniu śladów dawnej nekropolii. Co prawda
robactwo nie dawało mi spokoju na każdym kroku, a szukanie kesza skończyło na
kurwieniu pod nosem i niepotrzebnej dendrofilii, ale co zobaczyłem, to moje.
Z Trupela (czy Trupla?) ruszyłem w
stronę Szymbarka, zanim jednak zabrałem się za zamek zahaczyłem o kolejny
cmentarz. Niewielkie wzgórze otoczone lasem, tu spoczywają potomkowie Ernsta
grafa Finck von Finckensteina, założyciela szymbarskiej linii tego rodu.
Punkt czternasta zaparkowałem pod
zamkiem w Szymbarku i rozdziawiłem gębę z zachwytu! Radzyń Chełmiński zrobił na
mnie wielkie wrażenie, ale tutejsze ruiny przebiły go o jedno oczko.
Nie będę się rozwodził nad historią
warowni, bo od tego są mądrzejsze części internetu. Żałuję tylko, że nie udało
mi się zajrzeć do środka, ale ponoć jest taka możliwość.
Kocham wiatraki i darzyłam wielką miłością książki o Panu Samochodziku :)
OdpowiedzUsuńSuper zaplanowany wyjazd! Fajne fotki. I zrobiło się trochę nostalgicznie przez Pana Samochodzika ;)
OdpowiedzUsuńSuper miejscówy, mega - zapisuję sobie wpis na wszelki wypadek gdybym trafiła w te rejony! Geocacherka pozdrawia Opencachera! :D
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wyjazd :D I dużo pozwiedzane :)
OdpowiedzUsuńKolejny punkt do zaznaczenia na mapie z dopiskiem: koniecznie odwiedzić :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że pomimo utrudnień wyjazd się udał, gdyż teraz możemy czytać wspaniała relację i oglądać piękne zdjęcia. Uwielbiam takie klimaty. Podpatrzę tą Twoją wyprawę i gdy będę w Polsce wybiorę się podążając Twoim śladem :)
OdpowiedzUsuńA ja zazdroszczę determinacji i brodzenia w tych pokrzywach ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna architektura lochy intrygujace. Wspaniała wyprawa co zobaczyłes, to twoje dzięki za skrawek twojej przygody.
OdpowiedzUsuńprzydałaby mi się taka wycieczka;)
OdpowiedzUsuńTo miejsce wydaje się bardzo ciekawe - jakby skrywało jakaś tajemnice :€
OdpowiedzUsuń* :)
OdpowiedzUsuńWyjazd dopracowany w każdym szczególe. Piękne miejsca!
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńKlimatyczne miejsce, szkoda, że tak rzadko bywam w Polsce, odwiedziłabym!
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawe miejsce, te rejony są mi zupełeni obce, więc dobrze było przeczytać :)
OdpowiedzUsuńNa ruiny w Radzyniu natknęłam się przypadkiem. Widać było pięknie z drogi, więc ominąć szkoda bylo. Ciekawe miejsce.
OdpowiedzUsuńOch jak ja kocham zwiedzać takie miejsca! Historię aż czuć wszystkimi porami
OdpowiedzUsuńTaka męska, wakacyjna wyprawa :) Faktycznie tylko Pana Samochodzika brakuje. Piękne miejsca. W tym roku byliśmy w ojcowie, teraz szukamy podobnych miejsc. Zamki i ruiny zainteresowały moich chłopców, wyobraźnia ruszyła...
OdpowiedzUsuń