Pogoda niczego sobie, nawet
słońce wylazło zza chmur, więc wybrałem dziś nieco okrężną drogę do pracy i
zahaczyłem o kilka znanych mi już miejsc. W zasadzie, to połączyłem małą wizytę
serwisową z rekonesansem, ale póki co cicho sza (może niedługo będą nowe FTFy
do zgarnięcia).
Zanim samochód na dobrze się
rozgrzał jechałem już wąską dróżką w stronę niewielkiego kościółka w
Kadzidłowej. Sama świątynia może nie zachwyca i nie wyróżnia się niczym
szczególnym, ale będąc w tych stronach warto zerknąć tam choć na chwilę.
Dlaczego?
Wybudowany w 1928 roku Kościół
Przenajświętszego Sakramentu należy do parafii Kościoła Starokatolickiego
Mariawitów, którzy sprowadzili się do Kadzidłowej na początku ubiegłego stulecia.
Do parafii mariawickiej należała większość ówczesnych mieszkańców wsi, w domu
parafialnym obok urządzono ochronkę dla dzieci, a koło Templariuszek zajmowało
się szeroko pojętą działalnością kulturalno-oświatową. Swojego czasu miałem
okazję zajrzeć do wnętrza, ale przyznam szczerze, że niewiele pamiętam z
tamtejszej wizyty. Cieszy mnie fakt, że na miejscu znajduje się tablica
informacyjna dotycząca zarówno historii kościoła, jak i samych Mariawitów.
Wcześniej tego nie było.
Dobra, wio dalej! Dokąd? Do
Chodowa! Wcale mnie nie dziwi, że mając taką perełkę wyhaczyłem ją stosunkowo
niedawno, bo zaledwie kilka lat temu. Modrzewiowy kościółek otoczony wiekowymi
drzewami, pośród których niepodzielnie góruje potężny dąb. Już z kilkunastu
metrów czuć wyraźnie charakterystyczny zapach modrzewiowego drewna, matko
kochana, jak ja to lubię! Pierwsza wzmianka o tutejszej świątyni pochodzi już z
1387 roku, obecną zbudowano prawdopodobnie w 1788 roku.
Miejsce o każdej porze roku ma w sobie niesamowity spokój, na upartego można nawet uciąć sobie krótki piknik w cieniu tutejszych drzew. Kilkadziesiąt metrów za kościółkiem znajduje się jeden jedyny grób. Czyj? Nie mam pojęcia, chyba nikt go nie ma.
Na koniec zatrzymałem się w
miejscu, które nie tylko dla mnie jest zagadką. Niby kapliczka jakich wiele, jednak
nie do końca. Mogiła powstańcza, czyjś grób? A może pamiątka wydarzenia, które miało
miejsce w 1902 roku, a o którym nikt z żyjących obecnie mieszkańców już nie
pamięta? Różni ludzie, różne wersje… a co Wy o tym sądzicie?
Po drodze zatrzymałem się jeszcze na chwilę w Dąbrowicach i popędziłem dalej, do roboty.
Ciekawa wyprawa o poranku, na pewno lepiej spędzić czas w taki sposób niż dłużej śpiąc :)
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia :D aktywne spędzanie czasu zawsze na plus :)
OdpowiedzUsuń#DOminik
Niesamowita droga do pracy:) Miejscówki jak ze scenografii filmowej:)
OdpowiedzUsuńCudny ten modrzewiowy kościółek. Uwielbiam takie klimaty - cisza, spokój, magia, idealny moment na chwilę zadumy.
OdpowiedzUsuń