Raz wiosna, raz zima. Człowiek
zaczyna pomału głupieć od tej pogody, bo nie wiadomo czego się spodziewać. Jak
już trafiłem na w miarę wiosenną aurę, to czemu by nie skorzystać z okazji i nie
zrobić sobie małej przerwy w trasie! Przez Siedlec przejeżdżałem nie raz i nie
dwa, ale nigdy nie przyszło mi na myśl, żeby zatrzymać się tu na dłużej. Dobra,
niby kilka razy zatrzymywałem się w pobliskim sklepie, ale sam dwór widziałem
tylko zza szyby samochodu. Do teraz.
Schowany w głębi parku, powstał
pod koniec XIX wieku z inicjatywy Łukasza Boettichera. Internety podają, że
jest to budynek w stylu eklektycznym, cóż to takiego? Już tłumaczę! Słowo niby
trudne i z tych, co to mądrze brzmią, ale eklektyzm to nic innego jak zbieranina
wielu stylów naraz – tak mniej więcej.
Pokręciłem się wkoło budynku i
już zaczynałem kombinować, którędy mógłbym wleźć do środka, ale wygląda na to,
że dwór nie jest wcale taki opuszczony. Na kolejnych drzwiach znalazłem podobne
zaklęcia, więc odpuściłem.
Po zachodniej stronie całkiem
nieźle zachowały się zabudowania folwarczne, za nimi majaczył spory komin z
czerwonej cegły. Cegielnia, gorzelnia? Średnio byłem przygotowany na większe
zwiedzanie, więc ograniczyłem się tylko do najbliższej okolicy. Będzie okazja
do ponownych odwiedzin. Aha, benzyna jeszcze poniżej czwórki.
Na koniec zostawiłem sobie coś, o
czym słyszałem już wcześniej. Nie miałem pojęcia, w którym miejscu i co
faktycznie zastanę, ale instynktownie puściłem się ścieżką obrzeżami parku i
znalazłem! W latach sześćdziesiątych na jego terenie doszło do katastrofy
lotniczej. Pilot, porucznik Henryk Warzycha zakończył w tym miejscu swój
ostatni lot. Pamiątkowy kamień i krzyż znajdują się w północnej części parku,
tuż przy drodze.
Przed południem byłem już w domu…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zdania złożone mile widziane, wszelkie wulgaryzmy w pełni tolerowane. Byle z głową. Dodając komentarz, zgadzasz się na przechowywanie i przetwarzanie swoich danych przez witrynę.