Jakoś dziwnym trafem udało mi się
chwilę wcześniej wyjść z pracy, więc nie zastanawiałem się zbyt długo i godzinę
później byłem już w drodze do Skępego. Byłem tu jesienią, ale w dosłownie kilka
minut rozprawiłem się ze skrzynką przy klasztorze i pognałem nad Skrwę. Dzisiaj
czasu miałem aż nadto, więc wykręciłem na rynek. O, koziołka mają!
Chwilę pokręciłem się obok
rogatego i ruszyłem w las szukać tego, po co przyjechałem. Po drodze zaczęło mi
kropić i już bałem się powtórki z Łabiszyna, ale po kilku minutach pogoda się
poprawiła i mogłem spokojnie zalogować znalezienie. Jak to mówią? Dzik jest
dziki, dzik jest zły?
Nie wdawałem się w zbędne
dyskusje ze świniami i pojechałem dalej, do Platformy Obserwacyjnej (PO?). Może
i kiedyś było tam co oglądać, teraz widać jedynie chaszcze i chaszcze, a
pomiędzy nimi chaszcze. Chociaż nie powiem, jeśli ktoś nastawia się na
podglądanie miejscowego ptactwa, to śmiało może podjechać. Samej skrzynki nie
zastałem, więc reaktywowałem pojemnik i wróciłem do samochodu. Przez chwilę
zastanawiałem się, czy do kolejnego kesza nie iść z buta, ale odległość była
dość spora, a wkoło ponoć bagna, więc stwierdziłem że podjadę +/- najbliżej jak
się da drogą i stamtąd podrepczę dalej. To była chyba najlepsza decyzja tego
dnia, bo kawałek dalej pokazał mi się znak i całkiem wygodna ścieżka.
Aha, pewnie zastanawiacie się,
cóż to ta Grzempa? Już tłumaczę, spokojnie. Po pokonaniu kilkuset metrów lasem i
sforsowaniu kładki nad bagnem wlazłem na wzniesienie, które wyglądało… jak
wzniesienie. Gdyby nie OC, w życiu bym nie pomyślał, że są to pozostałości średniowiecznego
grodziska! Szkoda, że nie zachowało się nic więcej z tamtego okresu.
Kolejnym punktem wycieczki był zapomniany
Cmentarz w Gozdach. Może nie do końca zapomniany, ale z poprzedniej wyprawy
pamiętam, że o okoliczne cmentarzyki ktoś dba, więc drewniane ogrodzenie z
furtką jakoś mocno mnie nie zaskoczyło. Odwiedziłem już dziesiątki, jak nie
więcej, podobnych miejsc, ale od czasu do czasu trafiam na takie, które jakoś
szczególnie wbijają mi się w pamięć. Jak nie rozkopane dziecięce grobki, to
fotografia młodej dziewczyny na nagrobku, albo historia o hienach cmentarnych,
czy trumny w rodzinnej krypcie pośrodku pól. Tutaj chyba najbardziej podziałał
sugestywny opis założyciela i położenie cmentarza z dala od czegokolwiek,
pośrodku lasu.
Po pewnym czasie zaczęło się
robić niezbyt przyjemnie, więc ruszyłem dalej. W Gójsku babki tralowały na
współrzędnych, więc nici z poszukiwania. Udało mi się za to zajrzeć do wnętrza,
całkiem ciekawy kościół.
Jadę na Rumunki! Nie, nie na te,
które często stoją przy trasie i pozdrawiają kierowców… na Rumunki Likieckie.
Jakoś swojsko się czułem błądząc po tych bezdrożach i płosząc zające. Tereny
cholernie przypominające moje rodzinne strony: sosnowe lasy, piochy i pola, a
pośrodku mniejsze i większe gospodarstwa. Tutaj podobnie. Gdzie ja to miałem jechać?
Dom numer osiem, na skraju wsi, tuż pod lasem. No cholera, jakbym wrócił w
swoje strony! Pamiętam, jak za dzieciaka łaziło się po takich opuszczonych
budach i szukało diabli wiedzą czego, teraz szuka się pudełek i też jest
fajnie.
Zawalona stodoła, studnia, jakieś
budynki gospodarcze i cisza przerywana popiskiwaniem ptactwa. Strzępki
historii, przedmioty które niejedno widziały… kto choć raz był w podobnym miejscu,
migiem załapie ten klimat.
Słońce coraz niżej, a komu w
drogę temu czas, więc za chwilę tarabaniłem się jakimiś wertepami nad Jezioro
Likieckie. Matko kochana, gorzej tam jak w Amazonii! Pokrzywy wyższe ode mnie,
robactwo można łapać i sprzedawać na kilogramy, a wszystkiego strzeże łoś!
Odpuściłem poszukiwania, bo współrzędne nie chciały współpracować i co chwilę
rzucało mnie kilkadziesiąt metrów w inną stronę.
Jadąc do ostatniej skrzynki
minąłem chyba kilkanaście przeróżnych kapliczek porozrzucanych po poboczach, aż
w końcu stanąłem na kordach przy kolejnym jeziorze.
Po wszystkim chwila odpoczynku na pomoście w
Skępem i wio do domu!
Cudowna wycieczka, co prawda chyba nie jestem tak nowoczesna jak myślałam, bo nie wiem co to OC :)
OdpowiedzUsuńJa chyba też nie jestem do końca w temacie ;) ale wycieczka mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńHm? Nie bardzo wiem o co chodzi z tym OC? Z opisu rozumiem, że chodzi o szukanie jakichś punktów... Tak czy siak fajna wyprawa.
OdpowiedzUsuńDobrze że nie padał deszcz.
OdpowiedzUsuń