listopada 12, 2020

Głazy Krasnoludków

Dwa dni wcześniej błądziłem pomiędzy Lubawką, Mieroszowem a Trutnovem nieświadomy tego, co kryje się w okolicach Gorzeszowa. Zarządzając ostateczną ewakuację ze Szklarskiej Poręby żal było wracać najprostszą drogą, a że uwielbiam robić sobie skróty, to dołożenie tych kilkudziesięciu kilometrów podpasowało mi idealnie.

Chwilę po siedemnastej byłem już na miejscu, czas i wesoły dwulatek coraz bardziej ponaglali, więc szybszym spacerem dobiliśmy pod pierwszą skalną ścianę. Młody w asyście mamy pozostał na dole, a ja cyk myk na górę. O ile wleźć udało mi się całkiem zgrabnie, to złażąc w dół wpakowałem się w jakąś ślepą szczelinę i chwilę musiałem pogimnastykować.

Wspólnie dobrnęliśmy jedynie do skalnych grzybów, gdyż dziecięcie moje zarządziło postój i rychły powrót do samochodu na piciu i ciuciu. No nic, resztę zrobię sam! Gdzieś w internetach wyczytałem, że przejście całego szlaku zajmuje około godziny – półtorej. Uwinąłem się w niespełna pół. W górę, w dół, znów w górę i hop w dół. Bieg pośród skalnych ostańców z ledwie minutowymi przerwami na wpisanie się do logbuka. Nawet skrzynek wypatrywałem w biegu. Może i głupota, może zobaczyłem mniej niż dałoby się zobaczyć w godzinę, ale na pewno zdobywanie tej ścieżki pozostanie w pamięci na dłużej. Punkt osiemnasta łapałem już oddech w samochodzie.

 
Gorzeszowskie Skały, zwane też Głazami Krasnoludków, to niewielka formacja skalna w stosunkowo rzadko odwiedzanej, północnej części Gór Stołowych (Zaworach). Otoczone świerkowym lasem rozciągają się półtora kilometrowym pasem o szerokości do około dwustu metrów. Najwyższe ze skał sięgają siedemnastu metrów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zdania złożone mile widziane, wszelkie wulgaryzmy w pełni tolerowane. Byle z głową. Dodając komentarz, zgadzasz się na przechowywanie i przetwarzanie swoich danych przez witrynę.

Copyright © 2016 Po zbyrach i nie tylko , Blogger