W ciągu ostatniego miesiąca,
kilka razy miałem okazję pokręcić się w okolicach zbiornika Jeziorsko i choć
pozostało mi jeszcze sporo białych plamek na tutejszej mapie, to jestem już o
krok od stwierdzenia, że „znam jak własną kieszeń”.
Mimo, iż wirtualną skrzynkę w
Pęczniewie zaliczyłem już kilka lat temu, dopiero teraz udało mi się
zobaczyć na własne oczy tamtejszy kościół. Drewnianą świątynię z 1761 roku,
która najprawdopodobniej (jak zwykle) zastąpiła wcześniejszą, ufundował Tomasz
Kossowski z Głogowy herbu Dulęba.
Drepcząc po wałach w stronę Brodni, poza ciekawymi widokami można poczuć niesamowity smród bijący od wody. Ciekawe połączenie zgniłych jaj z niemniej zgniłą rybą, fetor wykrzywiający mordę i jeszcze przez kilkaset metrów siedzący w nosie.
Sama Brodnia nie wyróżnia się oczywiście niczym poza niewielkim kościólątkiem pod wezwaniem świętego Stanisława Biskupa. Historia parafii sięga już XIV wieku, a obecny kościół wybudowano niedługo po jej ustanowieniu, około 1556 roku.
W połowie XVII wieku Brodnię wcielono do parafii Zadzim, jednak w 1866 roku na powrót odzyskała samodzielność. Wtedy też gruntownie przebudowano drewnianą świątynię.
Spod kościoła, całkiem malowniczą dróżką i niewielkim wąwozem można dojść pod sam brzeg zbiornika.
ach jak pięknie, też mi się bardzo podoba, lubię takie miejscówki :)
OdpowiedzUsuńPięknie i tak naturalnie, niewymuszenie, prawdziwie. Pomyśleć, że tak blisko mieszkałam. Kiedy odwiedzę znów Polskę koniecznie wybiorę się w te strony. Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuń