Jakoś rok temu, jak nie lepiej,
miałem okazję podejmować tutaj kesza. O ile dobrze pamiętam, to wyskakiwałem
wtedy z samochodu pomiędzy ulewami i nie w głowie było mi dłuższe łażenie po
okolicy. Wczoraj i tak przejeżdżałem obok, więc wykorzystałem okazję i przyjrzałem
się z bliska „kieszonkowemu zamkowi”.
Z racji niewielkich rozmiarów,
taka właśnie nazwa przylgnęła do neogotyckiej budowli powstałej w latach
1835-1840 z inicjatywy rodziny Ike-Duninowskich. Zamek stanowi część okalających
go założeń parkowo-pałacowych z XIX wieku i bez wątpienia jest dzisiaj
prawdziwą perełką tego miejsca. W przeszłości pełnił on rozmaite funkcje:
kaplica ewangelicko-augsburska (gdzie jest cmentarz?), kino, hotel. Zbudowany
tuż obok pałacyk myśliwski nie doczekał się żadnej fotki, bo okoliczne psy
urządziły sobie akurat tam miejsce schadzek i niezbyt przyjaźnie zmierzyły mnie
swoimi ślepiami, więc ścieżką prowadzącą przez park dotarłem do następnego
pałacu.
W odróżnieniu do cieszącego oko
zameczku, główna siedziba Ike-Duninowskich sypie się po prostu na łeb.
Zdewastowane wnętrza, rozpierdzielone detale… szkoda. Obiekt powstał w latach
1862-1876, a od 1945 do 1994 roku pełnił funkcję szkoły podstawowej. Widoczne w
tle wieżyczki, to część wspomnianego wcześniej pałacyku myśliwskiego.
Bardziej konkretny opis i fotki
odwiedzonych przeze mnie miejsc znajdziecie w źródłach. Polecam, bo warto tam zajrzeć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zdania złożone mile widziane, wszelkie wulgaryzmy w pełni tolerowane. Byle z głową. Dodając komentarz, zgadzasz się na przechowywanie i przetwarzanie swoich danych przez witrynę.