Od lat, jeśli nie od zawsze,
powodowany dziwaczną manią podążania od punktu A do punktu A wybieram co rusz kolejne
miejsca, by dać asumpt spełnienia swoim zachciewajkom. Od punktu A do punktu A, tam i z
powrotem. Jak Hobbit, tyle że inaczej – bez smoków, trolli i innych duractw śliniących
się na myśl o lekkiej niestrawności wywołanej spożyciem mych członków w formie
dowolnej. Okrążyć kolejne jezioro, kolejny las, kolejną gminę… głupota.
Dziesiątki razy przejeżdżałem tuż
obok, pewnie tyle samo razy byłem nad samym brzegiem i choć znam niemal
wszystko dokoła, to jednak rundki tam i z powrotem nie zrobiłem. Boli to mocno,
wierci dziurę w brzuchu i spać nie daje. No muszę, obejdę oba jeziora za jednym
zamachem i w końcu wyśpię się spokojnie, bez poczucia winy że pod nosem a wciąż
niezaliczone.
Myśl o spokojnym śnie zburzyła
się już na skraju pierwszego jeziora. Zbliżająca się wiosna i skok temperatury
w ostatnich dniach rozmroził bagna stanowiące granicę pomiędzy akwenami. Niby
brnąłem dokąd się dało, koniec końców zarządziłem jednak odwrót i zmianę trasy –
będzie wokoło, ale już nie samiutkim brzegiem.
Wygramoliłem się niewielkim wzniesieniem w stronę wygodnej ścieżki, okrążyłem na wpół rozmrożoną breję i skierowałem w stronę wąwozu. Wąwozem, to on z nazwy jedynie. Ot polodowcowa niecka, której najniższy obszar porastają wiecznie zalane trzcinowiska.
Mimo wszystko nie da się zaprzeczyć, że miejsce ma swój urok. Tuż obok droga, kilkaset metrów dalej pojedyncze domy, a w dziurze jakoś spokojnie jakby na odludziu zupełnym. Poza pojedynczymi ćwierknięciami sikorek i wyrywającym się z głębi trzcin żurawim klangorem cicho sza.
Wąwóz łagodnie spływał w kierunku drugiego z jezior, więc leniwym tempem posuwałem się w stronę brzegu. Nagle kątem oka wyniuchałem coś, co nijak miało się do wspomnianej wcześniej dzikości tej dziury.
Niewielka koparka, niezaprzeczalny ślad cywilizacji porzucony na pastwę rdzy. Bidulka wrośnięta w krajobraz pustki oddalony niecałe dwa kilometry od miasteczka, które niedługo rozkwitnie kolorowymi klombami.
Chyba powinno być "zachciewajkom". Cudna kopara, parę było podobnych w mojej okolicy, ale niestety złomiarze je rozkradli, bu.
OdpowiedzUsuńTak to jest, jak się pisze ciurkiem w pracy i nawet nie raczy zerknąć w opublikowany tekst. ;) Tej prędko nie rozkradną, bo nieźle się zaszyła.
UsuńFajne, "mroczne" klimaty.
OdpowiedzUsuńBardzo ładna kolorystyka i klimat tych zdjęć. Przykład jak z łatwych objetków stworzyć sztukę.
OdpowiedzUsuńKoparka zlała się z otoczeniem, zapuszczając korzenie ;)
OdpowiedzUsuńciekawe miejsce
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się klimat zdjec
OdpowiedzUsuńWąwóz i taka stara koparka na końcu. Trochę ciarki przechodzą.
OdpowiedzUsuńJak ja lubię tego typu miejsca! Też często łażę po krzaczorach ;-)
OdpowiedzUsuńDamianie, wybacz, ale nie porwała mnie ani opowieść, ani zdjęcia, choć myślę, że leży w tym potencjał, bo tekst miejscami robił się niczym wstępniak do opowieści grozy ;-)) Czegoś więcej mi zabrakło...
OdpowiedzUsuńTyle empatii do porzuconej koparki w tym tekście, że aż mi się smutno zrobiło i chciałabym ją przygarnąć😊
OdpowiedzUsuńhahah :D a dziś czytałam artykuł, w którym pisali, że Polacy należą do najmniej empatycznego narodu..a tu proszę :) Nawet empatia do koparki się pojawia! Klaudia J
UsuńA mnie tekst zaciekawił:) Zdjęcia też, ale ja lubię się szwendać po takich odludziach i mam bujną wyobraźnię więc sobie tą całą wycieczkę wyobraziłam:)
OdpowiedzUsuńAch tak poetycko! Czytałabym dalsze części z wypiekami na twarzy. Zagladałeś pod koparkę? Może to dobry punkt wyjścia na rozwinięcie w kryminał?
OdpowiedzUsuńSiedzi sobie tam koparka, dopóki panowie trudniący się recyklingiem metali nie dowiedzą się o jej istnieniu ...
OdpowiedzUsuńTe zdjęcia ciągle mnie przyciągają
OdpowiedzUsuńTajemnicze miejsce - świetna sceneria do zdjeć! :)
OdpowiedzUsuńAle świetne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuńAleż tam mrocznie! Ale ma to swój klimat ;) I co najważniejsze - bez tłumów, sam na sam z naturą. Lubimy takie miejsca :)
OdpowiedzUsuńKlimatyczne te bagnisko :-)
OdpowiedzUsuńBardzo fajne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńCzasami mamy obok coś, czego całkowicie niedostrzegamy... :)
OdpowiedzUsuńJest klimat...
OdpowiedzUsuń