czerwca 29, 2016

Gdzie ta cała jaskrawość?

Traf chciał, że między jednym a drugim spotkaniem miałem kilka godzin przerwy, więc żal byłoby nie skorzystać z takiej okazji i nie zapuścić się kilka kilometrów dalej w celu wiadomym. Przebieranie się z garnituru w keszoszmaty mam opanowane na poziomie Clarka Kenta, więc nawet się nie spostrzegłem, a już parkowałem w kilkadziesiąt metrów od pierwszej skrzynki.

Linia oporu w Wymysłowie, mała i przyjemna seria tobruków rozrzuconych w niewielkiej odległości od DK10. Wspomniane betony nie są jakoś wybitnie urodziwe, ale czego można się spodziewać po żelbetowym stanowisku ogniowym? No właśnie. 


O niebo lepiej prezentowała się Kwatera Dowodzenia tym bardziej, że podjęcie kesza wymagało włażenia do środka, a jak wiadomo – Damian lubi wciskać się w przeróżne dziury, bo wszędzie dobrze, ale pod ziemią najlepiej!

Po mniej więcej godzinie opanowałem całą linię oporu i ruszyłem po FTFa w okolicach Solca Kujawskiego. Spodziewałem się czegoś fajnego, ale to co zastałem na kordach przerosło moje oczekiwania.



Sceneria rodem z powieści Kinga, czy innego Mastertona! Stary, nieczynny już cmentarz, resztki grobów sterczące z nieskoszonej trawy, pordzewiałe ogrodzenia, a nad wszystkim górują powykręcane i suche pazury Upiornego Drzewa… coś pięknego. Kim w ogóle byli Mennonici?


Czas naglił, więc biegiem zaliczyłem cmentarz czerwonoarmistów i kolejne przebieranki na stacji benzynowej. Ciekawe, czemu kobitka dziwnie się popatrzyła, gdy „dzień dobry” mówił jej jakiś brudas, a „do widzenia” gość pod krawatem?

Często jest tak, że najbliżej nas są miejsca, o których nie mamy pojęcia, a które niejednym mogą nas zaskoczyć. Po powrocie do domu stwierdziłem, że nadrobię jeszcze te kilka kilometrów i w końcu zaliczę ten drewniany kościółek, do którego zawsze mi nie po drodze.


Wszystkie te drewniane kościółki poupychane po wioskach, zawsze mają w sobie to coś! Cisza i spokój przerywane jedynie poćwierkiwaniem z pobliskich zarośli, zawsze chce się tam posiedzieć chwilę dłużej, pomyśleć…


Okolica zaskoczyła mnie zupełnie. Malownicze zbocza, Wisła wijąca się w dole i wspaniałe widoki na horyzoncie. W życiu bym się nie spodziewał, że stanę na wzgórzu, z którego bohater powieści Edwarda Stachury dostrzegł tytułową „całą jaskrawość”.

Muszę tu jeszcze wrócić, wrócę…

3 komentarze:

  1. Największe wrażenie robi to drzewo. Wygląda złowieszczo, rzeczywiście jak idealny element scenerii powieści grozy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W przyszłym roku wstępnie zaplanowałem sobie odwiedzić tamte tereny. Może i na Solec Kujawski znajdę czas...
    Kto wie...

    OdpowiedzUsuń

Zdania złożone mile widziane, wszelkie wulgaryzmy w pełni tolerowane. Byle z głową. Dodając komentarz, zgadzasz się na przechowywanie i przetwarzanie swoich danych przez witrynę.

Copyright © 2016 Po zbyrach i nie tylko , Blogger