czerwca 06, 2016

Gdzie jest posąg Diany?

"Ukradłam ten ogród – rzekła prędko. – On nie jest wcale mój. On jest niczyj. Nikt go nie chce, nikt o niego nie dba, nikt do niego nigdy nie wchodzi. Może już wszystko w nim wymarło – nie wiem!"

Nie mam pojęcia, jak czuła się Mary Lennox, ale ja przechodząc przez wyłom w murze i drepcząc krętą ścieżką w nieznanym kierunku, czułem się jak niesforne dziecko, które włazi do cudzego ogrodu. Z grubsza wiedziałem, czego mogę się spodziewać, celowo jednak nie szukałem dokładnych informacji czy zdjęć. Chciałem zrobić sobie niespodziankę. I zrobiłem!

Musiałem wyglądać dziwnie, gdy przez chwilę stałem z rozdziawioną gębą i wpatrywałem się białe ściany tego cudeńka. Dziewiętnastowieczny dwór w sercu zapomnianego ogrodu, bajka! Mówią, że diabeł tkwi w szczegółach i chyba mają rację – patrzyliście kiedyś przez kilka minut w nieruchome wskazówki zegara? Niby nic, niby pierdoła, ale w takich miejscach włącza się inne myślenie...



Stare drzewa, wielkie głazy, budynki nieznanego mi przeznaczenia i resztki tego, co dziś markety budowlane nazwałyby bezczelnie „architekturą ogrodową” – wszystko to tworzy niesamowitą atmosferę!



Jasne, można odrzeć to miejsce z magii i wparować „na turystę”, ale czy o to w tym wszystkim chodzi? Na kordy mam kilkanaście kilometrów, wrócę tu jeszcze nie raz by na nowo odkrywać tajemnice ogrodu. Jest ich jeszcze kilka…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zdania złożone mile widziane, wszelkie wulgaryzmy w pełni tolerowane. Byle z głową. Dodając komentarz, zgadzasz się na przechowywanie i przetwarzanie swoich danych przez witrynę.

Copyright © 2016 Po zbyrach i nie tylko , Blogger