Jak to zazwyczaj u mnie bywa, nie miałem najmniejszych
planów wizyty w Gnieźnie, a wyjechałem stamtąd z zaliczoną GŚ. Ostatnio coraz
częściej udaje mi się zgarnąć WIS i nie ukrywam, że cieszy mnie to. Całość
przeleciałem niemal biegiem i żałuję, że w niektórych miejscach nie udało mi
się zatrzymać na dłużej, ale czas zapierdzielał i nie było zmiłuj. Wyszło mi
jakieś 12km na piechotę, resztę obskoczyłem samochodem.
O dziwo, prawie wszystko zgarnąłem bez przypału (u mnie, to
raczej niespotykane zjawisko). No dobra, przy Parowozowni hulałem przez
ogrodzenie i widoczny z odległości kilometra pajacowałem na kordach tak, że
ślepy snajper na delirce nie miałby problemów z ustrzeleniem mnie – ale to się
nie liczy, tego nie było!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zdania złożone mile widziane, wszelkie wulgaryzmy w pełni tolerowane. Byle z głową. Dodając komentarz, zgadzasz się na przechowywanie i przetwarzanie swoich danych przez witrynę.