marca 16, 2018

Koparka w wąwozie


Od lat, jeśli nie od zawsze, powodowany dziwaczną manią podążania od punktu A do punktu A wybieram co rusz kolejne miejsca, by dać asumpt spełnienia swoim zachciewajkom. Od punktu A do  punktu A, tam i z powrotem. Jak Hobbit, tyle że inaczej – bez smoków, trolli i innych duractw śliniących się na myśl o lekkiej niestrawności wywołanej spożyciem mych członków w formie dowolnej. Okrążyć kolejne jezioro, kolejny las, kolejną gminę… głupota.




Dziesiątki razy przejeżdżałem tuż obok, pewnie tyle samo razy byłem nad samym brzegiem i choć znam niemal wszystko dokoła, to jednak rundki tam i z powrotem nie zrobiłem. Boli to mocno, wierci dziurę w brzuchu i spać nie daje. No muszę, obejdę oba jeziora za jednym zamachem i w końcu wyśpię się spokojnie, bez poczucia winy że pod nosem a wciąż niezaliczone.


Myśl o spokojnym śnie zburzyła się już na skraju pierwszego jeziora. Zbliżająca się wiosna i skok temperatury w ostatnich dniach rozmroził bagna stanowiące granicę pomiędzy akwenami. Niby brnąłem dokąd się dało, koniec końców zarządziłem jednak odwrót i zmianę trasy – będzie wokoło, ale już nie samiutkim brzegiem.


Wygramoliłem się niewielkim wzniesieniem w stronę wygodnej ścieżki, okrążyłem na wpół rozmrożoną breję i skierowałem w stronę wąwozu. Wąwozem, to on z nazwy jedynie. Ot polodowcowa niecka, której najniższy obszar porastają wiecznie zalane trzcinowiska.



Mimo wszystko nie da się zaprzeczyć, że miejsce ma swój urok. Tuż obok droga, kilkaset metrów dalej pojedyncze domy, a w dziurze jakoś spokojnie jakby na odludziu zupełnym. Poza pojedynczymi ćwierknięciami sikorek i wyrywającym się z głębi trzcin żurawim klangorem cicho sza. 


Wąwóz łagodnie spływał w kierunku drugiego z jezior, więc leniwym tempem posuwałem się w stronę brzegu. Nagle kątem oka wyniuchałem coś, co nijak miało się do wspomnianej wcześniej dzikości tej dziury.



Niewielka koparka, niezaprzeczalny ślad cywilizacji porzucony na pastwę rdzy. Bidulka wrośnięta w krajobraz pustki oddalony niecałe dwa kilometry od miasteczka, które niedługo rozkwitnie kolorowymi klombami. 

23 komentarze:

  1. Chyba powinno być "zachciewajkom". Cudna kopara, parę było podobnych w mojej okolicy, ale niestety złomiarze je rozkradli, bu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest, jak się pisze ciurkiem w pracy i nawet nie raczy zerknąć w opublikowany tekst. ;) Tej prędko nie rozkradną, bo nieźle się zaszyła.

      Usuń
  2. Bardzo ładna kolorystyka i klimat tych zdjęć. Przykład jak z łatwych objetków stworzyć sztukę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Koparka zlała się z otoczeniem, zapuszczając korzenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi się klimat zdjec

    OdpowiedzUsuń
  5. Wąwóz i taka stara koparka na końcu. Trochę ciarki przechodzą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ja lubię tego typu miejsca! Też często łażę po krzaczorach ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Damianie, wybacz, ale nie porwała mnie ani opowieść, ani zdjęcia, choć myślę, że leży w tym potencjał, bo tekst miejscami robił się niczym wstępniak do opowieści grozy ;-)) Czegoś więcej mi zabrakło...

    OdpowiedzUsuń
  8. Tyle empatii do porzuconej koparki w tym tekście, że aż mi się smutno zrobiło i chciałabym ją przygarnąć😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahah :D a dziś czytałam artykuł, w którym pisali, że Polacy należą do najmniej empatycznego narodu..a tu proszę :) Nawet empatia do koparki się pojawia! Klaudia J

      Usuń
  9. A mnie tekst zaciekawił:) Zdjęcia też, ale ja lubię się szwendać po takich odludziach i mam bujną wyobraźnię więc sobie tą całą wycieczkę wyobraziłam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach tak poetycko! Czytałabym dalsze części z wypiekami na twarzy. Zagladałeś pod koparkę? Może to dobry punkt wyjścia na rozwinięcie w kryminał?

    OdpowiedzUsuń
  11. Siedzi sobie tam koparka, dopóki panowie trudniący się recyklingiem metali nie dowiedzą się o jej istnieniu ...

    OdpowiedzUsuń
  12. Te zdjęcia ciągle mnie przyciągają

    OdpowiedzUsuń
  13. Tajemnicze miejsce - świetna sceneria do zdjeć! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ależ tam mrocznie! Ale ma to swój klimat ;) I co najważniejsze - bez tłumów, sam na sam z naturą. Lubimy takie miejsca :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Czasami mamy obok coś, czego całkowicie niedostrzegamy... :)

    OdpowiedzUsuń

Zdania złożone mile widziane, wszelkie wulgaryzmy w pełni tolerowane. Byle z głową. Dodając komentarz, zgadzasz się na przechowywanie i przetwarzanie swoich danych przez witrynę.

Copyright © 2016 Po zbyrach i nie tylko , Blogger