listopada 14, 2016

Poniedziałkowy poranek

Pogoda niczego sobie, nawet słońce wylazło zza chmur, więc wybrałem dziś nieco okrężną drogę do pracy i zahaczyłem o kilka znanych mi już miejsc. W zasadzie, to połączyłem małą wizytę serwisową z rekonesansem, ale póki co cicho sza (może niedługo będą nowe FTFy do zgarnięcia). 


Zanim samochód na dobrze się rozgrzał jechałem już wąską dróżką w stronę niewielkiego kościółka w Kadzidłowej. Sama świątynia może nie zachwyca i nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale będąc w tych stronach warto zerknąć tam choć na chwilę. Dlaczego?



Wybudowany w 1928 roku Kościół Przenajświętszego Sakramentu należy do parafii Kościoła Starokatolickiego Mariawitów, którzy sprowadzili się do Kadzidłowej na początku ubiegłego stulecia. Do parafii mariawickiej należała większość ówczesnych mieszkańców wsi, w domu parafialnym obok urządzono ochronkę dla dzieci, a koło Templariuszek zajmowało się szeroko pojętą działalnością kulturalno-oświatową. Swojego czasu miałem okazję zajrzeć do wnętrza, ale przyznam szczerze, że niewiele pamiętam z tamtejszej wizyty. Cieszy mnie fakt, że na miejscu znajduje się tablica informacyjna dotycząca zarówno historii kościoła, jak i samych Mariawitów. Wcześniej tego nie było.

Dobra, wio dalej! Dokąd? Do Chodowa! Wcale mnie nie dziwi, że mając taką perełkę wyhaczyłem ją stosunkowo niedawno, bo zaledwie kilka lat temu. Modrzewiowy kościółek otoczony wiekowymi drzewami, pośród których niepodzielnie góruje potężny dąb. Już z kilkunastu metrów czuć wyraźnie charakterystyczny zapach modrzewiowego drewna, matko kochana, jak ja to lubię! Pierwsza wzmianka o tutejszej świątyni pochodzi już z 1387 roku, obecną zbudowano prawdopodobnie w 1788 roku. 



Miejsce o każdej porze roku ma w sobie niesamowity spokój, na upartego można nawet uciąć sobie krótki piknik w cieniu tutejszych drzew. Kilkadziesiąt metrów za kościółkiem znajduje się jeden jedyny grób. Czyj? Nie mam pojęcia, chyba nikt go nie ma.



Na koniec zatrzymałem się w miejscu, które nie tylko dla mnie jest zagadką. Niby kapliczka jakich wiele, jednak nie do końca. Mogiła powstańcza, czyjś grób? A może pamiątka wydarzenia, które miało miejsce w 1902 roku, a o którym nikt z żyjących obecnie mieszkańców już nie pamięta? Różni ludzie, różne wersje… a co Wy o tym sądzicie?




Po drodze zatrzymałem się jeszcze na chwilę w Dąbrowicach i popędziłem dalej, do roboty.

4 komentarze:

  1. Ciekawa wyprawa o poranku, na pewno lepiej spędzić czas w taki sposób niż dłużej śpiąc :)

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne zdjęcia :D aktywne spędzanie czasu zawsze na plus :)

    #DOminik

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowita droga do pracy:) Miejscówki jak ze scenografii filmowej:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny ten modrzewiowy kościółek. Uwielbiam takie klimaty - cisza, spokój, magia, idealny moment na chwilę zadumy.

    OdpowiedzUsuń

Zdania złożone mile widziane, wszelkie wulgaryzmy w pełni tolerowane. Byle z głową. Dodając komentarz, zgadzasz się na przechowywanie i przetwarzanie swoich danych przez witrynę.

Copyright © 2016 Po zbyrach i nie tylko , Blogger