września 17, 2017

Środa w sobotę

Początkowo w planach był powrót w okolice Puszczy Pyzdrskiej po Taczanowskiego, jednak z braku dostatecznej ilości czasu przysiadłem w piątek do mapy szukając czegoś, co nie przeciągnie mnie aż tyle kilometrów i z czym wyrobię się w max trzy godziny. Alternatywa na sobotni wypad znalazła się niewiele kilometrów dalej, za to w całości skupiona w obrębie jednego miasta. Środy Wielkopolskiej.


Zbaczając na chwilę z kursu, zupełnym przypadkiem wyniuchałem nieistniejący od lat osiemdziesiątych cmentarz. Z gonickiej nekropolii pozostały zaledwie trzy destrukty nagrobków i obelisk przypominający jej istnienie.



Pół godziny później parkowałem w Środzie i dreptałem po pierwszą skrzynkę. Widoczna już z kilku kilometrów wieża ciśnień (1911 rok), pnie się w górę na wysokość 42 metrów i robi naprawdę duże wrażenie. Tuż obok galopuje generał J. H. Dąbrowski.



Spod wieży, ulicą Harcerską, udałem się pod pomnik poświęcony harcerzom ziemi średzkiej poległym podczas ostatniej wojny. W tym miejscu powstała też pierwsza z tutejszych drużyn. Ze skrzynką uporałem się w miarę szybko, cyknąłem kilka fotek (jedna od razu poleciała do Damianowej, która akurat grasowała ze swoją drużyną w Kole) i dałem dyla w stronę rynku.



Średzki rynek zaskoczył mnie całkiem pozytywnie! Otoczony wcale brzydkimi kamienicami, odchodzące od niego uliczki aż prosiły się by w nie zajrzeć. Lubię to!




Jedna ze wspomnianych uliczek, Krzyżowa, to pozostałość po dawnym szlaku komunikacyjnym. W tym miejscu przecinały się szlaki ze Śląska i Poznania do Lądu i na Mazowsze oraz z Gniezna do Małopolski przez Kalisz. Takie położenie sprawiło, że ówczesna Środa stanowiła istotny punkt na średniowiecznej mapie. W pobliżu znajduje się pomnik bohaterskiej Armii Poznań – skrzynka, która napsuła mi sporo nerwów, głównie dlatego, że kordy zupełnie nie chciały ze mną współpracować.


Zupełnie inaczej poszło z pomnikiem 700-lecia miasta. Tamtejszy kesz padł z marszu. Co ciekawe, sam pomnik do niedawna stał jeszcze w innym miejscu. Gdzie? Sprawdźcie sobie sami.


Spod pomnika udałem się do kolegiaty. Mury piętnastowiecznej budowli, jak to często bywa, wzniesiono w miejscu drewnianego kościoła.

  
Świątynia doczekała się licznych modyfikacji, a od końca XV wieku aż do czasów rozbiorów na jej terenie odbywały się sejmiki szlacheckie. Całkiem ciekawie prezentuje się tablica upamiętniająca zbrodnie katyńskie, którą wbudowano w jedną ze ścian okalającego kolegiatę muru.



Kolejne skrzynki, to wycieczka od pomnika do pomnika. Dwa szczególnie zapadną mi w pamięć. Pierwszy upamiętnia 21 ofiar rozstrzelanych 17 września '39.


Drugi, oddalony zaledwie o niecałe 200 metrów, przypomina o analogicznej zbrodni popełnionej trzy dni później.


Rozstrzelanych pochowano pośpiesznie wzdłuż nasypu kolejowego, a w 1945 ekshumowano i złożono w zbiorowej mogile Powstańców Wielkopolskich. Drogę pomiędzy wspomnianymi pomnikami pokonałem najprościej jak się dało – prosto przez pole. W pobliżu znajduje się jeszcze jeden w miejscu, gdzie w '39 zginęli pracownicy cukrowni.


Po serii pomników przyszła kolej na... kolej. Najpierw krótka wizyta pod wieżą ciśnień opanowaną przez hordy gołębi. Aż strach podejść bliżej murów, żeby nie oberwać w łeb ptasim gównem!



A chwilę później buchająca parą ciuchcia kolei wąskotorowej. Gdybym wiedział, że punkt o dwunastej lokomotywa ruszy z miejsca, przybyłbym na miejsce kilka minut wcześniej. Niestety załapałem się na ostatnie sekundy przed wjazdem do zajezdni.


Tłumy z peronu zniknęły, więc na spokojnie mogłem pozaglądać do wagonów i zabrać się za szukanie skrzynki. Z tym drugim nie poszło mi najlepiej, nie poratował nawet pomocny głos, który towarzyszył mi w zdobywaniu ścieżki.



Ostatnie kesze łapałem w pośpiechu, bo czas coraz bardziej naglił. A FINAŁ, to już zupełnie inna historia!

DZIĘKI!

9 komentarzy:

  1. Te dwa pomniki to różnica miesiąca i 3 dni. Pierwszy z nich 17 wrzesień 1939 rok, drugi zaś 20 październik 1939 rok. Fajne zdjęcia. Wieża ciśnień opanowana przez gołębie. To się ostatnio często zdarza na wielu budowlach. Niestety wszędzie się gnieżdżą. Kolejka super. Piękne zdjęcia. Zachęciłeś mnie do zajrzenia do Środy. Może się uda w najbliższym czasie coś zwiedzić, bo ostatnio siedzę w domu i już "kota" dostaję :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa wycieczka, bardzo podobają mi się te stare pociągi. Ostatnio oglądałam takie w Białowieży.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię takie zaskakujące wyprawy w nowe miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe miejsce, a zarazem tak mało znane ... bynajmniej ja nigdy o nim nie słyszałam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisałam pracę magisterską o kolejce wąskotorowej (między innymi), uwielbiam ten temat!

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz dar odkrywania urokliwych miejsc, albo uchwycenia w nich tego co najatrakcyjniejsze ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawa relacja, uwielbiam takie nieoczywiste miejsca. :)

    OdpowiedzUsuń

Zdania złożone mile widziane, wszelkie wulgaryzmy w pełni tolerowane. Byle z głową. Dodając komentarz, zgadzasz się na przechowywanie i przetwarzanie swoich danych przez witrynę.

Copyright © 2016 Po zbyrach i nie tylko , Blogger